Chojnow.pl
Zapoznaj się z naszą Polityką prywatności
facebook twitter YT IG
Logowanie Rejestracja
REKLAMUJ SIĘ NA CHOJNOW.PL SPRAWDŹ NASZĄ OFERTĘ BANERÓW I ARTYKUŁÓW SPONSOROWANYCH

Łukasz Sypień - wywiad specjalnie dla CHOJNOW.PL

Autor admin
Data utworzenia: 02 luty 2012, 15:15 Wszystkich komentarzy: 4


Łukasz Sypień - wywiad specjalnie dla CHOJNOW.PL

Kilka dni temu informowaliśmy Czytelników Portalu CHOJNOW.PL o sukcesie jaki osiągnął mieszkaniec naszego miasta – Łukasz Sypień. Udało mu się dostać do finałowej grupy szesnastu osób w programie „Bitwa na głosy”. Nasz rodak śpiewać będzie w grupie Kamila Bednarka, młodej gwiazdy podbijającej polski rynek muzyczny ze swoim zespołem Star Guard Muffin.

Specjalnie dla Państwa poprosiliśmy Łukasza aby udzielił nam wywiadu i odpowiedział na kilka pytań dotyczących jego udziału w „Bitwie na głosy”, zainteresowań i pasji. Zapraszamy do czytania!

Warto wspomnieć, że w naszej galerii video - prawie od początków powstania Portalu CHOJNOW.PL -znajduje się video-zapis występu Łukasza podczas Dni Chojnowa z zeszłego roku.


Na wstępie naszej rozmowy chciałbym Ci serdecznie pogratulować. Finałowa szesnastka – to robi wrażenie. Powiedz naszym Czytelnikom co skłoniło Cię do wzięcia udziału w castingu do programu „Bitwa na głosy”?

- Bardzo chciałem się wybić, aby to wszystko poszło w dobrym kierunku. Jest to program, który pozwoli mi na rozwój, da większe możliwości. Nie oszukujmy się, będę pracował z bardzo dobrymi i cenionymi muzykami, z choreografami, przede wszystkim z Kamilem Bednarkiem – to był mój główny cel.
Ile można siedzieć w małym mieście i udawać, że jest dobrze, kiedy nie jest? To jest małe miasto, małe możliwości. Mimo, że jestem lokalnym patriotą, lubię Chojnów i ludzi stąd, to czas na to by iść do przodu.


Brałeś wcześniej udział w innych muzycznych programach?

- Tak, byłem na przesłuchaniach do „Szansy na sukces”, ale wtedy nic z tego nie wyszło. Dlatego ponownie udałem się do telewizji polskiej i tym razem się wyszło.

Jak wyglądał casting do programu „Bitwa na głosy”?

- Było bardzo ciężko. Przyjechało ponad 300 chętnych w Brzegu. Tam też był casting, w Ratuszu Miejskim w Rynku. To było 22 stycznia, w niedzielę. Było kilka castingów, podczas których komisja składająca się z producenta i reżysera wybierała 30 najlepszych. A w poniedziałek, na koniec castingu, z tej 30-tki Kamil uformował finałową, znaną już w Internecie, szesnastkę.

Jakie utwory wykonywałeś podczas przesłuchania?

- Piosenkę „Gdy umiera dzień” – Maciej Silski oraz „What Do You Want From Me” Adama Lamberta.

Dlaczego akurat te?

- Mam sentyment do piosenki Macieja Silskiego. Jej tekst jest bardzo dobry, ciekawy, emocjonalny, o miłości. Z drugiej strony, od strony wokalnej, daje wiele możliwości do pokazania skali głosu, możliwości technicznych. Podobnie jest w przypadku „What Do You Want From Me” – ta piosenka wygląda tak, że od samego początku głos jest „pokazany”, nie ma „miałczenia”, tylko od razu góra-góra-góra.


Zdobyłeś już nieco doświadczenia występując przed różną publicznością. Czy mimo to wychodząc na scenę odczuwasz tremę?

- Były lokalne i dolnośląskie konkursy. Jestem laureatem 3-go festiwalu pieśni patriotycznej. Może nie jest to najbardziej komercyjne wydarzenie, ale jest. Byłem we Wrocławiu odebrać statuetki z brązu. Pamiątka na całe życie!

Śpiewając przed chojnowską publicznością możesz jeszcze mówić o tremie?

- Wiesz, w Chojnowie śpiewam od 10 lat. Jest to fajne uczucie. Byłeś kiedyś na moim występie? To wiesz jak jest. Że tak powiem – nie ma nudy. Może nie będę skromny, ale staram się dawać chojnowianom coś fajnego, żeby się nie nudzili. Nie mam może bogatego dorobku muzycznego, ale staram się piosenki tak coverować by dodawać swoje rzeczy, swoje emocje. Ludziom się to podoba. Wiadomo, wszystkich tym nie kupię, niektórzy mnie nie lubią, ale nie będę się w to wgłębiał.

Bardzo pozytywna jest ciągła ekscytacja. To już nie jest nawet trema. Kolejny występ, kolejna piosenka – jak się spodoba, jak się przyjmie. Podobnie było w „Bitwie…” – czy się uda? To są takie emocje, że ciężko je nazwać. Aż przychodzi taki moment i słyszysz – „Jesteś w programie!”. Wtedy wszystko spływa, te emocje, adrenalina….

Wolisz śpiewać przed nową publicznością czy przed taką, która Cię zna, zna Twoje możliwości?

- Do chojnowian mam sentyment. Oni mnie znają, to są moi przyjaciele, znajomi. Ale lubię też pokazywać się przed obcymi ludźmi, którzy doceniają mój talent, muzykę, śpiew.

Jaka atmosfera panowała podczas przesłuchań do programu „Bitwa na głosy”?

- Było bardzo przyjemnie. Przyjechali tam bardzo mili ludzie, którzy mimo swojego dorobku życiowego byli w porządku. Nie było napinania się na siebie.

Nie było czuć rywalizacji między wami?

- Wiadomo, są takie jednostki, które przychodzą na casting i nie jest najlepiej. W mojej grupie, finałowej szesnastce, są sami pozytywni, przyjemni, śmieszni ludzie. Jesteśmy grupą, musimy pracować jako jeden organizm muzyczny.

Jak wyglądał moment gdy dowiedziałeś się, że zostałeś wybrany?

- Był tam ze mną mój tato, stał za szybą. Zobaczył jak wybiegam ze sceny, z krzykiem, piskiem – troszkę wstyd… Ale tak się człowiek zachowuje podczas takich emocji. Super!


Program traktujesz jako okazję do dobrej zabawy czy podchodzi do niego z nadzieją, że przede wszystkim Cię wypromuje?

- Tak, to jest dobra zabawa, ale mam nadzieję, że dzięki tej dobrej zabawie coś pójdzie do przodu. Może ludzie z branży odezwą się do mnie? Wiadomo to też jest dobra zabawa.

Widzisz, dzisiaj tutaj jesteśmy, rozmawiamy, a dotychczas nie byłem na tyle ważną osobą by kontaktowali się ze mną dziennikarze.

Dokładnie - kariera, telewizja, blaski fleszy, wywiady – prawdopodobnie to Cię czeka. Nie przeszkadza Ci ta cała otoczka towarzysząca osobom rozpoznawalnym?

- Nie, całe życie na to czekałem!

Jaka była reakcja rodziny i znajomych na wieść, że dostałeś się 16-tki najlepszych?

- Wszyscy się cieszyli, kibicowali mi. Mam taką grupkę znajomych - 10 osób - z którymi trzymam się od wielu, wielu lat. Wiadomo, poznaję nowych ludzi, ale mam już tych swoich, którzy są pewni. A jak było? Euforia! Oni chcą już jechać ze mną do Warszawy na live, wywieszać transparenty!

Zdążyłeś już poznać pozostałą 15-tkę z Twojej ekipy?

- Tak. Jak byłem na poniedziałkowym castingu z Kamilem – z tą 30-tką – to mieliśmy wiele godzin, poznaliśmy się, śpiewaliśmy razem, jedliśmy obiady. Bardzo fajni ludzie!

Kamil Bednarek. Coraz większa gwiazda w naszym kraju, która również wypromowała się przy pomocy jednego z muzycznych programów szukających talentów. Marzy Ci się podobny los? Jaki on jest, czuć, że jest gwiazdą?

- Marzę o tym! Dlatego do niego się zgłosiłem. Pomyślałem kiedyś, że jeśli on dostał, parę lat temu szansę, to da też ją innym ludziom.
Kamil jest starszy ode mnie tylko o rok – ma 20 lat. Jest między jurorami pod tym względem różnica. Spójrz np. na Edytę Górniak czy Rynkowskiego, nie powiesz do nich – „cześć Edyta”, czy „cześć Rysiek”? W naszej grupie jest stopa koleżeńska, wszyscy jesteśmy na „Ty”, nie ma dystansu.
W szoku byłem jak się dowiedziałem, że Kamil w 2011 zagrał 180 koncertów, z czego większą połową były koncerty biletowane – pełne sale, mnóstwo ludzi!


Jak szlifujesz swój talent?

- Od czterech lat ćwiczę go w Legnicy u pani Anny Czerskiej, pracownicy Młodzieżowego Centrum Kultury w Legnicy. Wcześniej szkolił mnie pan Zenon Chmielewski ze Szkoły Podstawowej nr 4, a w Gimnazjum nr 2 pani Danuta Górska. Szkoły te serdecznie pozdrawiam.

Jakiej muzyki słuchasz prywatnie?

- Popu, pop-rocka, zdarza mi się słuchać reggae – Kamil jak wiadomo wykonuje taką muzykę. Poza tym – bardzo różnie. Od rocka, po electro-pop. Każdy słucha komercyjnych hitów – w radio, w telewizji bombardują nas tym.

Wychodzi na to, że wykonujesz to, czego słuchasz prywatnie.

- Tak, zdecydowanie tak.


Masz czas by poza muzyką interesować się czymś innym? Jesteś normalnym nastolatkiem, który codziennie narzeka, że znów musi iść do szkoły?

- W narzekaniu na szkołę to chyba jestem najlepszy. Tak, mam czas, mam wielu znajomych, dobrze się uczę. Zresztą moja mama jest nauczycielką języka polskiego, dlatego poszło, że tak powiem, po mamie. Bardzo lubię język polski, przedmioty humanistyczne. Mam czas na naukę, a nawet gdybym chciał nie mieć czasu to mama by wkroczyła do akcji i bym go od razu znalazł!

Mówiłeś, że nie ma znaczenia, czy mieszkasz w małym czy dużym mieście. Mówi się jednak, że jeśli nie mieszkasz w dużym mieście to musisz pracować za dwóch by się wybić. Jak pochodząc z tak małego miasta jak Chojnów osiągnąć sukces?

- Nie oszukujmy się – w małym mieście każdy się zna. Kiedy robisz coś ponadprzeciętnie musisz być nastawiony na krytykę. Czasami konstruktywną, a często negatywną, która nic w twoje życie nie wnosi. Niestety czasami spotykasz się z zawiścią, zazdrością. W Warszawie, Krakowie, Wrocławiu jesteś jednostką bardziej anonimową, robisz sobie coś i nikt cię nie krytykuje. Tutaj każdy krok, każdy występ jest komentowany, krytykowany. Co mnie dziwi - niektórzy ludzie, zamiast cię wspierać, pomagać, którzy nic nie robią, nie mają talentu – to nie jest ich wina, każdy jest dobry w czymś innym - tylko krytykują. Wiesz, krytyka, krytyka – źle bo źle, kropka.


Zdradź nam sekret – co trzeba zrobić by osiągnąć cel, jaki jest przepis na sukces?

- Trzeba robić to co się kocha niezależnie od tego co mówią inni. Często rzucane będą nam pod nogi kłody, nie wolno się poddawać. Należy przeć do przodu, do celu. Wiadomo – trzeba słuchać swoich najbliższych, trzeba słuchać krytyki, ale nie wolno się w tym zacietrzewić, w samozakochaniu. Nie wolno słuchać opinii obcych ludzi, tylko najbliższych, tych co się znają.

Jeździłem na wiele castingów, na wiele przesłuchań – „nie, dziękujemy, oddzwonimy”, mimo, że czasami nawet mojego telefonu nie brali… W końcu zapukałem do drzwi i się otworzyły.

Jakie masz plany na przyszłość?

- Póki co - program „Bitwa na głosy”. Muszę zdać maturę, jakoś to pogodzić. Dlatego też od tygodnia piszę pracę z języka polskiego, mam materiały z języka angielskiego bo zdaję go na poziomie rozszerzonym, z WOS-u. A późnej anglistyka – bo kocham język angielski – albo coś z muzyką. Wiem, że teraz program „Bitwa…” będzie dla mnie ułatwieniem na uniwersytetach muzycznych. W muzycznym CV taki program to jest strzał w dziesiątkę, taki kluczyk do kłódki. Wiadomo, przy takich studiach trzeba mieć albo znajomości albo mega talent, który powala – jak Whitney Houston czy Michael Jackson.

Idol, autorytet dla Ciebie, niekoniecznie muzyczny.

- Rodzice. A muzycznie to Michael Jackson. Niewyobrażalny talent, multiinstrumentalista, tancerz, wokalista. Niestety, jego losy dobrze wiemy jak się potoczyły, ale nikt mu nie odbierze, że jest królem popu. Sprzedał najwięcej płyt jeśli chodzi o mężczyzn, w historii muzyki. Nikt mu nie dorówna.


Jaki masz stosunek do sprzedaży muzyki. Przykładasz wagę do nośnika i całej otoczki z tym związanej czy jesteś za łatwym i darmowym dostępem do muzyki w formie cyfrowej?

- Uważam, że powinno być tak jak zawsze – płyta jako nośnik fizyczny to jest gratka dla fanów, mogą później spotkać się z muzykiem, on im to podpisze, namacalny dowód. Ściągając muzykę z Internetu za free nie ma się satysfakcji, że pomogło się tej gwieździe, wytwórni. Nie czuć, że kupiło się jego sztukę. Kupując płytę możesz jej posłuchać, jest wkładka, która posiada super zdjęcia, notki od muzyka. Jednak niektórych nie stać na płyty, a uważam, że wszyscy powinni mieć prawo do słuchania muzyki, a Internet często przynosi dużo większą popularność niż telewizja, prasa czy radio. Internet jest – jak to mówią – czwartą władzą, takie czasy…

Na koniec pozdrowienia.

- Pozdrawiam wszystkich przyjaciół, cała moją rodzinę i moje wszystkie szkoły, a w szczególności szkołę teraźniejszą, czyli Liceum im. Mikołaja Kopernika w Chojnowie.

Czego możemy Ci życzyć?

- Wytrwałości, zdania matury, pogodzenia tych dwóch bardzo ważnych rzeczy – muzyki i szkoły oraz szczęścia. By program „Bitwa na głosy” otworzył mi drzwi, które chcę przekroczyć.

Tego Ci właśnie życzymy! Bardzo dziękujemy Ci za rozmowę. Jestem przekonany, że cały Chojnów będzie trzymał za Ciebie kciuki i Twoją drużynę!






Komentarze

Powodzenia i sukcesu w branży muzycznej. Promocja Chojnowa jak najbardziej wskazana. Najpierw p. Jadwiga, teraz Łukasz. Już niedługo poogladamy w tv
zgłoś komentarz
Jaka promocja.Kiedy był na castingu do Factor X,to powiedział,że jest z Legnicy.Pewnie teraz też będzie wstyd się przyznać"lokalnemu" patriocie,że jest z Chojnowa
zgłoś komentarz
Please try Google before asking about Recommended Product Info 75d1b18
zgłoś komentarz
Please try Google before asking about Recommended Product Blog 5d1b187
zgłoś komentarz

Dodaj Komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.