Tczewska premiera Reguły Weny

Szczęśliwie się złożyło, że trzecia odsłona mojej serii poezji pt. "Reguła Weny" mogła ujrzeć światło dzienne, w tym roku, w sierpniu...

Dopiero teraz.

Łatwo nie było... Pandemia, wojna na Ukrainie, putininflacja. Ceny poszybowały w górę. Co najmniej 5 lat opóźnienia...

Ale udało się. Dzięki sponsorom, którym dziękuję z całego serca, mój przekaz dla świata zaczyna interesować czytelników. Samo wydawnictwo jest akcją charytatywną na rzecz Środowiskowego Domu Samopomocy nr 1 przy ulicy Sobieskiego 2. Egzemplarz dla nabywcy jest darmowy.

Dlaczego akurat Tczew?

W mieście rodzinnym Grzegorza Ciechowskiego (którego twórczości jestem fanem) odbywa się od wielu lat festiwal poświęcony temu artyście, rodowitemu tczewianinowi. Termin imprezy nie jest przypadkowy - 29 sierpnia to data urodzin artysty. Od kilku lat regularnie jestem obecny w tym mieście nad Wisłą.

Tegoroczna eskapada była dosłownie misją. Już na samym początku okazało się, że zbiórka fanów jest pod "republikańską lokomotywą" na terenie tczewskiego dworca PKP. Moje przybycie z Dolnego Śląska znów zrobiło duże wrażenie.

Moje wydawnictwo zaczęło mieć nabywców. Bardzo mile zachowali się fani z fanklubu. Mogłem przemieszczać się samochodem w towarzystwie Pani Wiesi (koleżanka szkolna Grzegorza).

W Muzeum Wisły - pierwszy etap atrakcji - sesje zdjęciowe na specjalnych ściankach. Drugim punktem programu było zwiedzanie domu rodzinnego państwa Ciechowskich. W tym roku kończy się remont generalny. Za rok kamienica będzie oddana do celów komercyjnych. Honory gospodyni czyniła Pani Aleksandra Krzemińska - siostra Grzegorza Ciechowskiego. Fani nie zapomnieli też o odwiedzinach grobów rodziny Ciechowskich.

Dłuższa chwila zadumy i kierunek Centrum Kultury (grę planszową w mieście odpuściłem). Tam "Reguła Weny" wciąż była rozchwytywana. Okazało się, że wziąłem za mało.

Sam XXI Przegląd Piosenek Grzegorza Ciechowskiego stał na bardzo wysokim poziomie. Dla mnie osobiście wszyscy wykonawcy byli wygrani. Goście specjalni, czyli Tymon Tymański i Sławek Ciesielski (Eurazja), to wisienka na torcie.

Pogoda dopisała - upał, skwar, tropiki. "Podróż do ciepłych krajów" uważam za magicznie udaną.

Piotrek Misikiewicz

Comments

Add Comment