Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia! - finisaż wystawy ¡hOla! Cuba
W miniony piątek w budynku Miejskiej Biblioteki Publicznej odbył się finisaż wystawy "¡hOla! Cuba", na którą składają się zdjęcia autorstwa Oli Łysiak z jej ubiegłorocznej wyprawy na Kubę. Spotkanie stanowiło okazję do prezentacji kultury tego państwa a także miejscowych przysmaków i trunków.
- Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia! - w taki sposób, rok temu, Ola Łysiak zakomunikowała światu plan wyjazdu. Jej przygoda z Kubą rozpoczęła się od zauroczenia salsą - jednym z najpopularniejszych tańców latyno-amerykańskich. Wkrótce trafiła do szkoły tańca i postanowiła skorzystać z organizowanego przez instruktora wyjazdu na Kubę. To było jej marzenie, jednak by je spełnić musiała przez 4 lata odkładać pieniądze. W końcu się udało - w lipcu 2017 roku Ola wylądowała na lotnisku w Hawanie...
Z czym kojarzy nam się Kuba. Dla większości z komunizmem, z Fidelem Castro, Che Guevarą, z rewolucją i kryzysem kubańskim. Wchodząc do Miejskiej Biblioteki Publicznej napotykamy na fotografię ogromnego muralu z Hawany, przedstawiającego "bohaterów" walk z przed lat. Zdjęcie opatrzone jest cytatem piosenki Buena Vista Social Club. Pomimo biedy, Kubańczycy o zmarłym przed kilku laty wodzu wypowiadają się w większości z sentymentem. Władza Fidela się skończyła, jednak Kuba wciąż jest taka sama. Czas toczy się wolno a ludzie cieszą się każdym dniem.
A jaka jest Kuba we wspomnieniach Oli Łysiak? To państwo w którym dzieci od najmłodszych lat czerpią radość życia z salsy, to miejsce bardzo upalne, przesiąknięte zapachem rumu, cygar, soku z trzciny cukrowej... Jej wspomnienia z Kuby utrwalone za pomocą aparatu każdy z nas mógł w ciągu minionego miesiąca oglądać na ścianach Galerii Młodych. Warto zaznaczyć, że nie była to pierwsza wystawa Oli - w 2007 roku jej zdjęcia, w których motywem przewodnim było 100. lecie skautingu, zainaugurowały istnienie tej instytucji. Wróćmy jednak do Kuby...
Rzeczą, która zachwyciła Olę Łysiak były barwne amerykańskie krążowniki szos z lat 40. i 50. XX wieku. Kuba w dużej mierze jest prawdziwym skansenem dawnej motoryzacji, a wpływ na to ma embargo na handel w krajem Fidela Castro nałożone wiele lat temu przez Stany Zjednoczone. Szacuje się, że po wyspie nadal jeździ około sześćdziesięciu tysięcy oldtimerów, pochodzących z czasów sprzed rewolucji. Obostrzenia dotyczące importu aut i części z USA spowodowały, że na ulicach kubańskich miast coraz częściej spotkać można było pojazdy pochodzące z państw komunistycznych - w tym z Polski. W połowie lat 70. XX wieku na wyspie zaczęły pojawiać się popularne u nas "maluchy", znane tam pod pieszczotliwą nazwą "el polaquito" (polaczek).
Spotkanie w bibliotece zostało zakończone degustacją potraw i trunków pochodzących z Kuby. Chętnych do spróbowania miejscowych przysmaków nie brakowało.
16:48