ARTROSIS w Spiżarni
Data utworzenia: 22 luty 2014, 16:52 Wszystkich komentarzy: 4
W złoty, olimpijski sobotni dzień 15 lutego jak zwykle rozrywkowa ekipa Braci Misikiewicz zamiast spędzić super chwile przed telewizorem w litrach piwa, postanowiła się kulturalnie rozerwać. Pozwoliła na to przyznana akredytacja na koncert zespołu ARTROSIS (ukłony dla pani menadżer Oli) w legnickiej Spiżarni. Na pewno jest to absolutna czołówka polskiego rocka gotyckiego. Tak się złożyło, że znany nam od debiutu na festiwalu rocka gotyckiego w Bolkowie w 1996 r., gdzie też byliśmy obecni.
Z pół godzinnym opóźnieniem (20.30) ARTROSIS rozpoczął swój spektakl muzyczny. Zielonogórzanie zaprezentowali bardzo przekrojowy materiał okraszony kilkoma nowymi utworami z przygotowywanej właśnie płyty. Specjalnie dla legnickiej publiczności zespół pierwszy raz zagrał cover Depeche Mode, entuzjastycznie przyjęty przez widownie.
W trakcie występu Piotrek M. znienacka wręczył wokalistce Medeah pamiątkowe fotografie formatu A4, sprzed kilkunastu lat kiedy to ścieżki koncertowe braci Misikiewicz często krzyżowały się z wokalistką tej kapeli, a Bogdan pstrykał foty.
ARTROSIS pozwoliło sobie na chwilę luzu. Przez momencik zagrali „Kocham Cię kochanie moje” Maanamu. A już absolutnie po wszystkim Piotr uwiecznił się na wspólnej focie z ARTROSIS.
Jedyne zastrzeżenie jakie można mieć to frekwencja. Dzień wcześniej w tym klubie grał Jamail dla blisko 300 osób. Na ARTROSIS przyszło około 50-ciu... Ale źle nie było.
Bracia Misikiewicz już ładują akumulatory na marcowy koncert legendarnej bydgoskiej grupy Variete.
Myślicie, że ten sobotni wieczór dobiegł końca? Absolutnie nie. Po opuszczeniu Legnicy objęliśmy azymut w Chojnowie. A tam...
Niewinni w Jubilatce
Tym razem wrocławski zespół zagrał na zabawie karnawałowej w nagłym zastępstwie za zespół Viper. Okazało się, że repertuar jakim dysponują – blues rockowy, doskonale sprawdził się podczas zabawy. Mimo, że uczestnicy imprezy to zgoła inne społeczeństwo, ale wybawili się do utraty tchu. Niezapomniane polskie przeboje z ubiegłego wieku i najnowsze (np. „Balcanica” grupy Piersi) porywały do wspólnej zabaw. Były też światowe szlagiery m.in. z repertuaru Elvisa Presleya.
Podczas imprezy w składzie Niewinnych pojawił się drugi gitarzysta. Okazało się, że to muzyk niezwykłego formatu – Marek Popów, dla znajomych „Stingu” (bardzo przypomina brytyjskiego artystę Stinga), bardzo ceniony muzyk sesyjny. Współpracował m.in. z Carlosem Jocknosem, z Mietkiem Jareczkim (exbasista Budki Suflera), nagrał płytę „12 sprawiedliwych”. Zobaczyć Marka można było przez pewien czas w składzie Aleksander Maliszewski Band oraz zespołu wrocławskiego teatru Capitol. Ostatnio uczestniczył w amerykańskiej trasie koncertowej grupy Ich Troje. A tu proszę, „Stingu” w Jubilatce. Partie jego gitary zdecydowanie upiększyły brzmienie całego zespołu. Poznanie „Stingu” było dla nas absolutnie fantastycznym finałem tej sobotniej, złotej olimpijskiej nocy.
P. M.
foto. B.M.
Komentarze
16:56
02:23
09:42
18:19