Nowa karetka w Chojnowie, lecz wciąż tylko jedna - rozmowa z zepołem ratowniczym
Mercedes Sprinter, moc 190 KM, klimatyzacja, automatyczna skrzynia biegów, ledowe oświetlenie, kamera cofania – tak w skrócie prezentuje się najnowszy nabytek chojnowskiego oddziału Pogotowia Ratunkowego, który zastąpił starą karetkę. Zmiany cieszą, jednak w naszym mieście wciąż pozostaje problem z dostępem do pomocy – na terenie miasta funkcjonuje tylko jedna karetka.
O problemach z jakimi borykają się chojnowscy ratownicy, ich nowym nabytku, niskiej świadomości mieszkańców miasta co do prawidłowego zachowania się w razie wystąpienia problemów zdrowotnych rozmawiamy z zespołem ratowniczym z Chojnowa.
Kiedy było wiadomo, że chojnowskie pogotowie dostanie nową karetkę?
Tomasz Wyciszkiewicz: Wszystko jest określone w planach pogotowia, wymusza to też ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym, każda karetka działająca w systemie nie może mieć więcej niż 5 lat. Więc od ok. roku wiedzieliśmy że dostaniemy nowy ambulans.
Ewa Skorupa: Mieliśmy, jako pogotowie Legnica, w kalendarzu na rok 2012 zakup 4 ambulansów typu S.
T.W.: To wynika z tego co wspomniałem, wszyscy wiedzą ile dany samochód ma lat, w związku z tym sukcesywnie wymieniane są w poszczególnych filiach – Legnica, Jawor, Polkowice itd.
E.S.: Nasza poprzednia, była pierwszą, która jeździła, jeśli chodzi o te „nowe”.
TW: Miała już sześć lat, spodziewaliśmy się, że dostaniemy nową. Mieliśmy ją obiecaną.
Lecz to wciąż jest zamiana, nie została dołożona nowa karetka.
T.W.: Wciąż mamy jedną karetkę, problem zostaje ciągle ten sam – w Chojnowie jest tylko jedna karetka. Dokonana została tylko wymiana karetki na nowszą.
Wiadomo coś w kwestii dołożenia nowej karetki?
E.S.: Bardzo byśmy chcieli aby była druga karetka.
T.W.: Lecz nie zależy to od nas. Głównie chodzi o mieszkańców i władze naszego miasta. Jeśli byłyby naciski na to, aby w naszym mieście były 2 karetki może udało by się coś załatwić. Przykładem może być Jawor gdzie po interwencji władz miasta i mieszkańców dołożono dodatkowy zespół ratownictwa medycznego. W interesie naszych mieszkańców powinno być to, aby nie dochodziło do takich sytuacji jak np. dzisiaj - pojechaliśmy o 7 rano i wróciliśmy o 12 – nie było nas 5 godzin. Chojnów w tym czasie był zupełnie bez zabezpieczenia ze strony pogotowia ratunkowego.
E.S.: Swoją drogą wyjazd był pozowski (POZ), czyli praktycznie tylko transportowy, pacjent mógł iść – powinien- do przychodni POZ gdzie udzielona by mu została pomoc.
T.W.: Dodam że tego typu wyjazdy zdarzają się bardzo często, a nie powinno to mieć miejsca.
Chojnów na wiele godzin zostaje bez specjalistycznej pomocy.
Co by się stało, gdyby w tym momencie w mieście było zgłoszenie z dajmy na to zawałem?
T.W.: Wzywający czekałby co najmniej 40 minut na przyjazd najbliższej karetki.
E.S.: Legnickie centrum powiadamiania medycznego wysłałoby tę, która byłaby akurat wolna – czy to ze Złotoryi, Legnicy, nawet Lubina. Trwałoby to oczywiście jakiś czas, zazwyczaj za długi.
T.W.: W każdym z wymienionych wyżej miast są po 3 lub 4 karetki mimo, że miasta te mają swoje szpitale i wyjazd pogotowia łącznie z przewiezieniem pacjenta trwa znacznie krócej niż w naszym mieście. Nie ma u nas szpitala, mamy 1 zespół ratownictwa medycznego w związku z czym każdy wyjazd, który wymaga przewiezienia pacjenta do szpitala to ok. 2 godziny.
Chciałem właśnie o to zapytać – czy nie ma norm regulowanych odgórnie, które mówią, że np. w mieście, w którym mieszka 15 tys. mieszkańców musi być konkretna ilość karetek pogotowia?
T.W.:
Jest przydział, jednak my wciąż jesteśmy „podciągnięci” pod powiat legnicki i
teoretycznie powiat legnicki ma trzy S-ki, dwa P – to spełnia wymogi.
Lecz co w przypadku gdy dojdzie do wypadku np. pod mostem koło naszej siedziby,
a nasza karetka jest w tym czasie w Legnicy? Ludzie psioczą, że pogotowie
jechało godzinę – to jest realne, będzie jechało godzinę, bo przejechać w
godzinach szczytu przez zatłoczoną Legnicę to zajmie tyle czasu lub jeszcze więcej.
Kto jest w stanie coś zrobić, by to zmienić?
T.W.:
Musiałyby być naciski, na pewno władz Chojnowa – np. burmistrza, od tego
poziomu trzeba wyjść. Potrzebne są ciągłe interwencje mieszkańców…
Mało tego – niektórzy
chojnowianie nie wiedzą, że w mieście
jest tylko jedna karetka, niektórzy nie wiedzą, że nie ma szpitala. To jest
problem z przekazem informacji. Ludzie mówią „Ile my czekaliśmy na was?” – ale nie
wiedzą ze jechaliśmy z któregoś szpitala
z Legnicy, Lubina lub Złotoryi gdzie przewoziliśmy osobę tego wymagającą. Ciągle
panuje przekonanie że pewnie siedzieliśmy i piliśmy kawę.
E.S.: Ludzie pytają „to nie ma więcej karetek?”
T.W.: Noxmed ma jeszcze jedną karetkę, jednak oni robią tylko zlecenia transportowe czyli takie, gdzie nie ma zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta.
E.S.: Bywa tak, że my przyjeżdżamy, a pani czeka na transport do szpitala. Ale nie na nas – my mamy specjalistyczną karetkę, nie potrzeba jej pani, która czeka, gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia jej życia.
T.W.: W innych miastach są S-ki – czyli karetki specjalistyczne, w których jeździ lekarz, tak jak u nas, oraz są P – podstawowe, gdzie jeżdżą sami ratownicy, zespół paramedyczny. S-ki są typowo do tych poważnych stanów typu wypadki, udary, zawały, P załatwia np. temperatury u pacjentów. A u nas S-ka jeździ do wszystkich wezwań – bóle brzucha od tygodnia, gdy pacjent powinien iść do przychodni - mamy dwie przychodnie w Chojnowie. Niektórzy twierdzą, że im się nie chce iść albo czekać w poczekalni, wolą wezwać pogotowie, którego może później braknąć komuś, kto go faktycznie będzie potrzebował.
E.S.: Dobrze powiedziała nam ostatnio dyspozytorka – wysłała „P”, młoda pacjentka cierpiała na kolkę nerkową i powiedziała nam, że „nie ma woli udać się do przychodni”, a dodam że przychodnie ma po drugiej stronie ulicy.
T.W.: Zdarzają się też wyjazdy do lekkich przypadków, w najbliższym sąsiedztwie przychodni , gdzie pacjent zapytany dlaczego nie poszedł do przychodni powiedział „aaa, będę musiała czekać w kolejce, a co, nie zabierzecie mnie do lekarza? Nie chcę czekać na izbie przyjęć”. Ludzie bardzo często traktują nas jako taksówkę.
A Wy macie obowiązek zaspokoić takie żądania?
T.W.: Wszystko zależy od dyspozytora, który nas wysyła do przypadku. Naszym obowiązkiem jest wykonywanie jego poleceń. Jeśli mówi, że mamy jechać do temperatury, to jedziemy. My na miejscu decydujemy czy zabieramy pacjenta do szpitala czy nie. My oceniamy sytuację. Bardzo często jedziemy do „błahych” przypadków, a w tym samym czasie ktoś naprawdę potrzebuje karetki. Tak było niedawno – pacjent miał zawał, zespół dotarł do niego z opóźnieniem, bo wracał z Legnicy. Gdyby wolna karetka był na miejscu dotarłaby do chorego w 2 - 3 minuty.
Często zdarzają się wezwania do mało poważnych przypadków?
T.W.: 70%
E.S.: Dziś rano przyszła do nas pani ze skaleczonym paluszkiem…
T.W.: Ludzie przychodzą do nas bo kiedyś tak było, wciąż się tak mówi – „idę na pogotowie”. Kiedyś na ul. Grodzkiej był lekarz, ambulatorium, były recepty. Teraz tę funkcję do godz. 18.00 pełni przychodnia przy Legnickiej, a od 18 do 6 rano Noxmed w Niebieskim Parasolu. Przychodzą do nas i żądają by im pomóc. Często jest tak, że przychodzą tutaj, a nas nie ma i dziwią się, że jak może brakować pogotowia. Społeczeństwo jest niedoinformowane.
Kiedy należy wzywać pogotowie?
E.S.: Zadzwonić można zawsze, dyspozytor zbiera wywiad, bada co się dzieje. Jeżeli podane informacje świadczą o tym, że występuje zagrożenie życia to uzasadniony jest wyjazd karetki.
T.W.: Pogotowie powinno się wzywać w stanach zagrożenia życia, lub w stanie nagłego pogorszenia stanu zdrowia. Nagłym pogorszeniem stanu zdrowia NIE jest wysoka temperatura od tygodnia, NIE jest osłabienie od miesiąca, bóle brzucha od trzech dni…
E.S.:…albo, że pacjent spadła z łóżka i nie może się podnieść.
T.W.: Nagłe pogorszenie to np. nagły ból brzucha. Ludzie myślą, że jak powiedzą, że boli ich od trzech dni to my szybciej przyjedziemy, ale jest odwrotnie. Jeśli przez trzy dni nie reagowałeś, dlaczego teraz wzywasz pogotowie i blokujesz dostęp naprawdę potrzebującym? To nie jest nagłe pogorszenie zdrowia.
E.S.: Jak boli brzuch to reagujesz od razu, a nie czekasz trzy dni. Często ludzie mówią „myślałem, że przejdzie”.
T.W.: Na pewno wypadki drogowe, upadki z wysokości, urazy, porody, duszność, zaburzenia świadomości, utrata przytomności – to są powody aby wezwać Pogotowie Ratunkowe z czystym sumieniem.
Myślicie, że jest potrzeba by np. w szkołach, od małego, przekazywać podstawową wiedzę medyczną?
Marcin Kotala: Akurat na ten temat pisałem pracę dyplomową – badałem znajomość podstawowych umiejętności co do udzielania pierwszej pomocy – wygląda to mizernie. To jest tak – im starszy człowiek tym mniej wie.
E.S.: Młodzież i dzieci uczące się wiedzą więcej. Jeśli byłoby im ciągle przypominane to na pewno byłyby efekty.
T.W.:
Edukacja wczesnoszkolna powinna być, bo to potem procentuje. Mięliśmy przypadek
w pogotowiu w Legnicy, kiedy 4 latek uratował życie babci. Zadzwonił na
pogotowie – bezbłędnie znał numer, często nawet dorośli mają problem z numerem
telefonu – rozsądnie powiedział co się stało, udzielił pomocy wedle zaleceń od
dyspozytorki. Dzięki temu jego babcia żyje. Dostał od nas podziękowania,
nagrody, super sprawa. W szkołach powinno się od najmłodszych lat robić kursy,
szkolenia, podobnie w zakładach pracy.
Każdy z nas ma obowiązek udzielenia pomocy. Za nieudzielanie pierwszej pomocy
grozi kara więzienia do lat 3.
Udzieleniem pomocy jest już zadzwonienie po pogotowie, straż, policję – w tym
przypadku jest już się chronionym przed prokuratorem. Często ludzie przechodzą
i widzą kogoś leżącego, traktują jako pijaka, a może być chory.
M.K.: Przynajmniej raz w roku powinno być szkolenie, kurs. Nie na zasadzie – przyjść, podbić pieczątkę tylko organizować wykłady, ćwiczenia.
E.S.: Ludzie często zamiast dzwonić na numer alarmowy szukają w gazetach numeru wewnętrznego, często nie wiedzą, że istnieje numer 999.
T.W.: Prosiliśmy o usuniecie numeru wewnętrznego z każdego z miejsc gdzie widniał. Często prosimy również by nie dzwonić na 112 gdy potrzeba tylko pomocy pogotowia. 112 gdy jest wypadek – jak najbardziej. Jeśli sprawa dotyczy udzielenia pomocy medycznej to warto dzwonić pod 999.
Jakie nowe możliwości dała wam nowa karetka?
T.W.: Nowy samochód to najnowszy Mercedes Sprinter, pojemność 3 l, 190KM, automatyczna skrzynia biegów. Dobre przyśpieszenie, które przydaje się przy wyprzedzaniu.
E.S.: Jest parę udogodnień funkcjonalnych, jeśli chodzi o przedział medyczny. Samochód jest bardziej przemyślany.
T.W.: Każdy sprzęt ma swoje miejsce, wszystko jest przemyślane. Kolejna przydatna rzecz – kamera cofania, która ma zastosowanie gdy wjeżdżamy w ciasne uliczki. Zmieniona sygnalizacja dźwiękowo-świetlna, tzw. „koguty”. Nowe rozmieszczenie głośnika by był bardziej słyszalny dla kierowców - jest zamieszczony na wysokości samochodu osobowego, nie na dachu. Jest to najnowocześniejszy samochód w tej chwili. Auto jest oczywiście klimatyzowane zarówno kabina kierowcy, jak i przedział medyczny.
W ciągu 3 tygodni jazdy nową karetką przejechaliśmy ponad 3 tys. km, co świadczy o tym, ile się jeździ. To nie są wyjazdy tylko po Chojnowie, lecz również do szpitali w Legnicy, Złotoryi, Lubinie.
Można dodać, że w samochodzie jest wyposażenie na najwyższym światowym poziomie, np. defibrylator z możliwością teletransmisji – robisz EKG pacjenta w domu, jeśli nie jest się pewnym czy jest zawał to poprzez telefon komórkowy zapis ten idzie do Legnicy czy Lubina na oddział kardiologiczny, który jest tam analizowany i podjęta zostaje decyzja co dalej. To jest bardzo przydatne, cały czas z tego korzystamy.
Bardzo dobrze, że jest nowy samochód, jednak wciąż zostaje problem jednej karetki w mieście.
T.W.: Cały czas dla Chojnowa i okolic jest problem – jest tylko jedna karetka, jeden lekarz.
E.S.: Spotykamy się z tym na co dzień, że mieszkańcy Chojnowa nie wiedzą, że w mieście jest tylko jedna karetka.
M.K.: Kiedyś były dwie to ludzie mają w świadomości zakodowane, że są właśnie dwie karetki.
T.W.: Przypomniał mi się kolejny nonsens. Ktoś złamie rękę i dzwoni po pogotowie. Mama, tato, dziadek, wujek – ktokolwiek, może a nawet powinien zawieźć poszkodowanego do szpitala, zamiast blokować w tym czasie karetkę. Często jest tak, że wioząc tak „chorego” karetką, całą jego rodzina jedzie swoim samochodem za nam, a my blokujemy karetkę na co najmniej 1,5 godziny. Takie przypadki zdarzają się bardzo często.
E.S.: My zawozimy, nie odwozimy. Dajmy na to po założeniu gipsu po pacjenta i tak musi przyjechać rodzina, więc czas tracony przez nas na jego odwiezienie jest zbyteczny.
T.W.: Blokując niepotrzebnie karetkę bardzo często odbieramy komuś innemu szansę na przeżycie.
Zdarzały się takie przypadki, że zajęcie karetki przypadkiem niewymagającej jej interwencji spowodowało widoczne konsekwencje u potrzebującego chorego?
T.W.: Zdarzyć się może tak, że gdy my będziemy na wyjeździe w Legnicy karetka z Legnicy, Lubina czy innego miasta może nie zdąży dotrzeć na czas. Tak jak ostatniej nocy – mięliśmy trzy zawały serca, pod rząd. Gdybyśmy w takiej sytuacji pojechali np. do bólu zęba, czy bólu brzucha od tygodnia to można się spodziewać jakby mogło się to skończyć. Gdyby ktoś wezwał nas do „błahego” przypadku pozbawiłby szans na życie którejś osoby z zawałem. Świadomość ludzi gra tutaj główną rolę.
E.S.: Często staramy się to wytłumaczyć pacjentom – spotyka się to z oburzeniem – „ja płacę, wymagam”. To nie jest kwestia tego, że nie chcemy pomóc, tylko należy wybierać mniejsze zło.
Jakimi słowami warto zaapelować do chojnowskiej społeczności?
T.W.: Największym problemem w Chojnowie jest fakt, że w mieście jest tylko jedna karetka i to, jak ważna jest świadomość i odpowiedzialność przy wzywaniu pogotowia, by nie robić tego w przypadku błahych spraw i tym samym odbierać komuś możliwości na ratunek. Podkreślić należy również, że w mieście mamy dwie przychodnie, które czynne są całą dobę, należy z nich korzystać w większości przypadków, a pogotowie wzywać tylko w uzasadnionych przypadkach, w sytuacjach nagłych,bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia.
Komentarze
18:00
19:44
22:20
23:02
23:05
23:40
13:07
20:17
19:45
17:37